Yardo Hibernal

środa, 18 grudnia 2013

Pilsko zimowo

Jedna z piękniejszych gór w naszych Beskidach, a zarazem jedna najniebezpieczniejszych, szczególnie zimą.
Tym razem idę w sporej ekipie dobrych znajomych "Górołazów", z większością z nich przeszedłem w 2012 roku 50 km Zimową Wyrypę Beskidzką. Tak więc zimowe górskie dowiadczenie mamy wszyscy i wiemy co może nas czekać. Ruszamy wcześnie rano z Korbielowa niebieskim szlakiem przez Przysłopy. Pogoda niestety niezbyt sprzyjająca, mocno zachmurzone i bardzo niska temperatura.


niedziela, 1 grudnia 2013

Zimą na Gibasy

Usiedzieć w mieście nie potrafię, tym bardziej jak mam wolny weekend. Dlatego decyzja może być tylko jedna muszę gdzieś w góry. Ale to wycieczka inna od wszystkich, nie nastawiam się na żadne specjalne widoki, no i wybieram się sam. Potrzebuję uciec od  tego całego zgiełku dnia codziennego, dać odpocząć przede wszystkim głowie. Mam jedno takie ulubione miejsce w górach gdzie mogę się całkowicie zresetować, na tyle by jako tako funkcjonować przez następny miesiąc. Idę do Chaty na Gibasach. Dojść tam można na wiele sposobów, czy to szlakiem czy leśnymi ścieżkami. Wysyłam dzień wcześniej sms do chatara Staszka z zapytaniem o warunki pogodowe i po uzyskaniu od niego informacji wybieram szlak niebieski z Koconia. Pogoda nie najlepsza, świeże opady śniegu, zachmurzone niebo, normalni ludzi siedzą w domach zamiast się włóczyć samotnie po górach. No ale mnie to nie dotyczy, widać nie za bardzo normalny jestem. Stuptuty na nogi, kijki do rąk i ruszam na szlak.


środa, 27 listopada 2013

Zimowo po Beskidzie Małym- Chatka pod Potrójną

Sezon zimowy rozpoczęty, wszyscy i wszędzie pokazują ile to już śniegu nasypało w naszych górach. Niestety nie mogę teraz ruszyć na górskie szlaki, tak więc pozostaje mi powspominać wyprawy z poprzednich zim. A było ich dość sporo, gdyż zimowe włóczęgi należą do moich ulubionych. Najczęściej przecieram szlaki w Beskidzie Małym, po pierwsze mam najbliżej a po drugie znajduję się tam moje ulubione chatki, gdzie można się ogrzać przy kominku lub murowanym piecu. Jedną z takich zimowych wycieczek odbyłem do Chatki pod Potrójną. A żeby było ciekawiej wybrałem się nie znakowanym szlakiem ale sobie znanymi skrótami. Zacząłem od końcowego przystanku MZK Rzyki Praciaki drogą przez przysiółek Hatale.


sobota, 23 listopada 2013

Hrobacza Łąka

Budzi mnie nieznośny dźwięk budzika w telefonie, a jest przecież niedziela i to 5.30 rano. Wstawanie w listopadowe poranki nie należy do najprzyjemniejszych, wychylam głowę spod ciepłej kołderki i zerkam w kierunku okna. Ciemność widzę...i szyby jakieś mokre, w głowie kołacze się myśl- " nie to nie jest pogoda żeby iść w góry, lepiej błogo poleżeć w przyjemnej pościeli ". Tak pół godziny walczę w łóżku z tą myślą, a jednak ponownie potrzeba wyjścia w góry wygrywa. Robimy z Renatą szybkie śniadanie i kawę, pakujemy do plecaków zrobione dzień wcześniej kanapki, słodycze i termosik z ciepłą herbatką. Jeszcze raz sprawdzamy czy mamy wszystko co potrzebne i gnamy na stację PKP. Tym razem Koleje Śląskie nie zawodzą i pociąg odjeżdża punktualnie w kierunku Bielska. Mamy cały przedział dla siebie, więc korzystamy z okazji żeby jeszcze trochę odespać krótką noc. Podróż szybko mija i po godzinie wysiadamy na dworcu kolejowym w Bielsku-Białej. Szczęście nam dopisuje bo akurat podjeżdża autobus linii nr. 11 do Straconki Leśniczówka, szybka przesiadka i jedziemy dalej. Wysiadamy na końcowym przystanku i od razu mamy pierwszy mały problem... planowaliśmy przejść czerwonym szlakiem ze Straconki na Hrobaczą Łąkę, ale tu ani śladu czerwonego szlaku, tylko zielony. Mapy oczywiście nie mamy, polegamy jedynie na naszej pamięci, dzień wcześniej studiowaliśmy mapę. Czerwony szlak gdzieś musi być, jak nie tu to dalej gdzieś na pewno jest. Idziemy drogą wzdłuż potoku, szukając jakiegoś mostka żeby dostać się na jego drugą stronę.


wtorek, 19 listopada 2013

Alpy Julijskie dzień IV

W ostatni dzień pobytu znowu wstajemy wcześnie rano. Mamy zamiar wyruszyć w masyw Kaninu 2587 m n.p.m. Mieliśmy tam być dzień wcześniej ale plany pokrzyżowały nam burze. Dzisiaj jednak pogoda nam sprzyja. Jeszcze przed wyruszeniem w góry składam swoje obozowisko i pakuję wszystko do autokaru. Po powrocie z Kaninu od razu będziemy ruszać w drogę powrotną i będzie mało czasu, więc lepiej zrobić to teraz. Za jedyne 17 euro wjeżdżamy kolejką pod Prestreljenik 2499 m n.pm, któreg wysokość oczywiście od razu kojarzy się mi z naszymi Rysami. Z końcowej stacji kolejki można wyruszyć w kilku kierunkach, my wybieramy blisko 6 godzinny szlak w kierunku szczytu Kanin.


sobota, 9 listopada 2013

Alpy Julijskie dzień III

Kolejny dzień zaczął się jak zwykle wczesną pobudką. Słońce dopiero wyłaniało się zza górującej nad campingiem góry Svinjak, a ja i reszta towarzystwa byliśmy już po śniadaniu. Niestety zaraz też dotarła do nas wiadomość o prognozach pogody na ten dzień. Wszystkie możliwe portale internetowe podawały silne burze w godzinach południowych. Zmusiło nas to do zmiany planów i odpuszczenia sobie w ten dzień wyjścia w wyższe partie gór. Na szczęście Bovec i jego okolice obfitują w mnóstwo innych atrakcji pozwalających aktywnie spędzić czas.


sobota, 2 listopada 2013

Alpy Julijskie dzień II

Pierwsza noc w alpejskiej dolinie minęła bez żadnych niespodzianek. Camping w Bovcu w nocy tętnił życiem, czyli wszystko w normie. Rano bardzo wczesna pobudka bo już o 5.00, no ale jak się chce zdobywać alpejskie szczyty to nie można być śpiochem. Co prawda wstać się nie chce, ale dla takich widoków po wyjściu z namiotu to ja mogę wstawać codziennie bladym świtem :)


poniedziałek, 28 października 2013

Alpy Julijskie dzień I

To był przypadek że zawitałem do Słowenii. Trafiło się jedno miejsce na kilkudniowy wyjazd, więc skorzystałem z okazji . Spakowałem plecak z całym niezbędnym biwakowym sprzętem i wsiadłem do autobusu z pozostałymi uczestnikami chcącymi zdobywać szczyty Alp Julijskich. W planach mieliśmy odwiedziny zachodniej części tego pasma w okolicach miejscowości Bovec, blisko granicy z Włochami. Po całonocnej podróży przez Czechy,Austrię, Włochy wysiadamy wcześnie rano na  przełęczy Vrsic 1611 m n.p.m leżącej już w słoweńskiej części gór. Przepakowanie sprzętu, uzupełnienie zapasów, potem krótka odprawa w celu zapoznania się z topografią trasy i ruszamy w góry.


środa, 23 października 2013

Jesienna Wyrypa w Górach Izerskich dzień II

Opadły mgły i ze snu się budzę...uwielbiam ten stan gdy rano nic nie muszę i jeszcze na dodatek jestem  pośrodku gór sam na sam z przyrodą. Noc minęła bez większych przygód, nie licząc wizyty zdziwionego jelenia i zabłąkanego psiaka, którego wziąłem za wilka. Na szczęście zaraz za nim zjawił się właściciel i wyprowadził mnie z błędu, po prostu to tylko podobni mi "waryjoty" lubiący nocne wędrówki po górach.


poniedziałek, 21 października 2013

Jesienna wyrypa w Górach Izerskich- dzień I

Przez cały tydzień poprzedzający ten wyjazd codziennie monitorowałem pogodę na wielu portalach internetowych. Ostatnie spojrzenie w piątek popołudniu,  sobota prawie bezchmurnie a niedziela już trochę gorzej. Czyli można pakować rzeczy niezbędne na dwudniową włóczęgę i dokładnie zaplanować trasę oraz miejsce noclegu. W planie mam wejście na Jizere 1122 m n.p.m i Smrk 1124 m n.p.m, czyli dwa najwyższe szczyty czeskiej części Gór Izerskich i nocleg w któreś z wiat na trasie. A jak mi pozostanie coś czasu to będę dreptał też innymi szlakami, pobyt w górach trzeba wykorzystać do maksimum. Zaczynam w położonej w Czechach miejscowości Tanvald, tutaj zaczyna się wiele szlaków prowadzących w różne rejony Gór Izerskich, w tym i ten którym ja podążam.

czwartek, 17 października 2013

Czerwone Wierchy

Pomysł na wyjazd w Tatry Zachodnie przyszedł nie pamiętam skąd. Zmówiliśmy się w gronie znajomych na jakiś wypad w góry i tak wyszło że pewnego wczesnego sierpniowego poranka zjawiliśmy się na parkingu w pobliżu wejścia do Doliny Małej Łąki. Plan był taki że idziemy, a ile i gdzie zajdziemy to się zobaczy jak nam sił starczy. Budka z biletami przy wejściu na szlak otwarta od samego rana, więc zakupujemy wejściówki i ruszamy w głąb doliny. Idziemy wolno planując trasę i poprawiając ekwipunek, bo niektórym zaczął już na początku szwankować sprzęt. Jednym z tego powodu było wesoło innym mokro... ale taki urok nieszczelnego camel bega. Plan też się wykrystalizował, atakujemy Kopę Kondracką potem Małołączniak i schodzimy przez Przysłop Miętusi  do Doliny Małej Łąki. Pogoda nam dopisuje, słonko i bezchmurne niebo zapowiadają rozległe widoki. Pierwsze zacne widoczki ukazują się nam już na Wielkiej Polanie Małołąckiej, gdzie też robimy pierwszą przerwę.


niedziela, 29 września 2013

Skały " Zamczysko "

Są miejsca w naszych górach bardzo mało znane szerszemu gronu ludzi a posiadające nie mniejsze atrakcje niż najpopularniejsze pasma. A niektóre nawet nie mogą się pochwalić taką atrakcją jakie oferuje Ścieszków Groń 779 m n.p.m, szczyt wznoszący się nad malowniczą miejscowością Łysina w Beskidzie Małym. Tylko tutaj możemy w jednym miejscu zakosztować wspinaczki skałkowej jak na słynnej Jurze i zarazem pobłądzić w labiryntach pomiędzy grzybami piaskowca istebniańskiego niczym w sudeckich Błędnych Skałach. Znajdziemy tutaj również coś dla grotołazów. Jaskinia Lodowa o długości 59 m i głębokości 10 m, w której przez cały rok utrzymuje się lód. Jest to ewenement na skalę całych Karpat, gdyż jaskinia ta leży na wysokości 700 m n.p.m i tylko w Tatrach możemy się spotkać z tego typu jaskiniami. Dotrzeć tam można na wiele sposobów, ja i moi współtowarzysze tej wycieczki wybieramy przebiegający w pobliżu zielony szlak z Kocierza Moszczanickiego.


środa, 25 września 2013

Demianowska Jaskinia Wolności

Przy okazji krótkiego pobytu w Niżnych Tatrach, postanowiłem dla odmiany zamiast zdobywania szczytów zagłębić się do ich wnętrza. Doliny tych gór oferują wiele możliwości wędrowania podziemnymi korytarzami jaskiń, dlatego z realizacją tego pomysłu nie było większego problemu. Najbardziej znaną doliną jest leżąca w pobliżu Liptowskiego Mikulasza dolina Demianowska. To tutaj znajduje się kilka łatwo dostępnych i udostępnionych do zwiedzania jaskiń, z najbardziej znaną Jaskinią Wolności. Po dokonaniu opłat za wejście i za możliwość robienia zdjęć w towarzystwie przewodnika rozpocząłem wędrówkę do wnętrza ziemi.


poniedziałek, 23 września 2013

Norweskie wakacje cz. XII Oslo " Łąka Bogów " - to już jest koniec...

Nadszedł czas pożegnania z Norwegią, wszystko co dobre ma w końcu swój koniec. Ale przede mną jeszcze długa droga powrotna do szwedzkiego portu w Trellerborgu. Po opuszczeniu górskich rejonów kraju wikingów udałem się do ich stolicy. "Łąka Bogów", Christiania potem Kristiania a w końcu Oslo tak zmieniało nazwę przez kilka wieków to położone nad Oslofjordem miasto. Zatrzymujemy się tutaj na noc na jednym z campingów w pobliżu dzielnicy Holmenkollen. Rozkładam swój namiocik, zjadam resztki zapasów i wieczorem ruszam na zwiedzanie okolic. Zaczynam od tego co mam najbliżej, kompleksu narciarskiego Holenkollbaken gdzie w 1952 roku rozgrywane były zimowe igrzyska olimpijskie. Kompleks po modernizacji służy do dzisiaj narciarzom. Na nowoczesnej skoczni i trasach do narciarstwa biegowego rozgrywane są puchary świata i inne zawody, o czym doskonale wiedzą kibice naszej Justyny czy Adasia.


środa, 18 września 2013

Norweskie wakacje cz. XI Besseggen

W latach 1874-1875 Edvard Greig największy z norweskich kompozytorów napisał na zamówienie dramatopisarza Henryka Ibsena muzykę do dzieła Peer Gynt. To dzięki temu dramatowi po raz pierwszy świat szerzej usłyszał o Besseggen, bowiem jeden z jego aktów rozgrywa się na jego grzbiecie. Od tamtego czasu trasa prowadząca skalną granią stała się jedną z najpopularniejszych w całej Norwegi, ale nie tylko z powodu rozsławienia jej przez Ibsena ale również z powodu niesamowitych widoków jakie rozprzestrzeniają się na taflę turkusowego jeziora Gjende i otaczających go gór. Na początek szlaku w Memurubu dostaję się statkiem z przystani Gjendesheim. W czasie rejsu po jeziorze mam okazję przyjrzeć się z dołu mojej przyszłej trasie.

niedziela, 15 września 2013

Norweskie wakacje cz. X Lom

Po udanym ataku na najwyższy szczyt Norwegii został mi duży zapas czasu, zmęczony zbytnio nie byłem postanowiłem to wykorzystać i kilka godzin poświęcić na relaks w miasteczku Lom. Leżące w sercu Jotunheimen górskie miasteczko jest znane przede wszystkim z tego że znajduje się tu jeden z 29 ostatnich kościołów o konstrukcji słupowej w Norwegii. Został on wzniesiony około XI wieku za panowania króla Olava i jest obecnie wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.


wtorek, 10 września 2013

Norweskie wakacje cz. IX Galdhopiggen

Olbrzymy są nieodłącznymi mieszkańcami mitologicznego świata Skandynawii. Praojcem wszystkich olbrzymów był Ymir, który dał początek Lodowym olbrzymom. Ymir zginął z rąk boga Odyna a z jego ciała powstał świat, z krwi powstały morza a z kości góry. Wtedy to olbrzymy zamieszkały w zewnętrznym świecie zwanym Jotunheim. Tak mówi nordycka mitologia i właśnie w ten zewnętrzny świat zamieszkiwany przez lodowe olbrzymy skierowałem swoje kroki w kolejnym dniu mojej wędrówki po Norwegii. National Park Jotunheimen - to tutaj znajdują się największe góry Norwegii a zarazem całej Skandynawii z ich najwyższym szczytem Galdhopiggen 2469 m n.p.m. Zdobywanie góry zacząłem spod położonej na wysokości 1854 m n.p.m chaty Juvasshytta, gdzie dostałem się autobusem najwyżej położoną drogą  w Norwegii.


czwartek, 5 września 2013

Norweskie wakacje cz. VIII Geirangerfjord

Miało nie być gór...a skończyło się jak zawsze. Tak by można krótko opisać moją wyprawę w krainę  fiordów.  Z surowych gór centralnej części Norwegii przeniosłem się w rejon o łagodniejszym klimacie, ogrzewane przez Golfsztrom zachodnie wybrzeże. Zmiany w krajobrazie widać od razu gołym okiem, wszędzie zielono, bujna roślinność no i co za tym idzie większe zaludnienie. Wzdłuż drogi mijam kolejne farmy w których oprócz hodowli kóz i owiec, dominującą uprawą są o dziwo truskawki. Nie zatrzymujemy się jednak na degustację tych owoców, goni nas czas. Musimy zdążyć na kursowy stateczek, który ma nas zabrać w rejs po najsławniejszym fiordzie norweskim. Wpisany na listę światowego dziedzictwa przyrody UNESCO Geirangerfjord , jest wschodnią odnogą wielkiego Sunnylvsfjordu i liczy 16 km długości a jego wody osiągają głębokość 360 metrów. Umożliwia to kursowanie po nim nawet największym  oceanicznym statkom pasażerskim.

wtorek, 3 września 2013

Norweskie wakacje cz.VII Wodospad

Białe noce to jedna z większych atrakcji Norwegii. W czasie przesilenia letniego słońce chowa się tylko nieco po za horyzont i zmierzch przechodzi bardzo szybko w świt. Dzięki temu zjawisku dzień się bardzo wydłuża co stwarza idealne warunki do aktywnego wypoczynku w przyrodzie. Białe noce znalazły też swoje miejsce w kulturze za sprawą napisanego w 1848 roku przez Fiodora Dostojewskiego opowiadaniu o tym samym tytule. Ja jednak nie przyjechałem do Norwegii czytać książek, tylko obcować z przyrodą. Swoje M1 rozłożyłem na urokliwym campingu u brzegu jednego z jezior w Parku Narodowym Reinheimen, zjadłem szybką kolacyjkę i ruszyłem w las ku przygodzie.


niedziela, 1 września 2013

Norweskie wakacje cz.VI Trollveggen

Trolle to takie małe złośliwe norweskie duszki zamieszkujące podziemia i jaskinie skalistych gór norweskich. Lubią prowadzić życie w ciemnościach i unikają promieni słonecznych mogących ich zamienić w kamień. Według skandynawskiej mitologii byli świetnymi rzemieślnikami, a szczególnie kowalami. To oni wykuli włócznię dla Odyna i młot dla Thora. Z nadzieją ich spotkania zagłębiłem się w pasmo górskie Romsdalsfjella, gdzie jak wskazują nazwy szczytów, dróg, przełęczy zaczynających się na troll... powinno być ich najwięcej. Zacząłem u podnóża najwyższej pionowej ściany Europy Trollveggen wyrastającej z dna doliny do wysokości prawie 1800 metrów.


środa, 28 sierpnia 2013

Norweskie wakacje cz. V National Park Dovrefjell

Spotkać Żubra w norweskich górach...niemożliwe? Fakt niemożliwe, ale żyje tutaj bardzo podobne stworzonko i nawet dużo starsze. Wół Piżmowy- bo jego mam na myśli zamieszkiwał te tereny już epoce lodowcowej. Żeby spotkać ostatnie żyjące dziko na wolności osobniki w kontynentalnej części Europy wybrałem się do Parku Narodowego Dovrefjell - Sunndalsfjella. Czekała mnie około 10 godzinna wędrówka, dlatego też na szlak wyruszyłem bardzo wcześnie. Park jest określany jako wysokogórski, kilka szczytów przekracza wysokość 2000 metrów. Ja jednak niewiele podchodziłem tym razem do góry, poruszałem się wielką doliną jednak cały czas na wysokości około 1600 m n.p.m


sobota, 24 sierpnia 2013

Norweskie wakacje cz. IV Rafting

Po dniu górskiej wyrypy przyszedł dzień relaksu. Ale był to aktywny relaks, z dużą dozą adrenaliny. Czyli tak jak lubię odpoczywać. Wziąłem udział w spływie pontonem po górskiej rzece, czyli w tak zwanym raftingu. Norweskie rzeki po prostu są stworzone do uprawiania wszelkich rodzajów wodnych sportów ekstremalnych. Najbardziej znaną rzeką nadającą się do spływu w rejonie gdzie przebywałem jest Sjoa wypływająca z lodowcowego jeziora Gjende .


środa, 21 sierpnia 2013

Norweskie wakacje cz. III National Park Rondane

Nareszcie nastał dzień pierwszego wyjścia w góry. W końcu po to tutaj przyjechałem żeby zdobywać szczyty i podziwiać dziką norweską przyrodę. Dzień niezmiennie zaczynam od zimnego prysznica, który szybko stawia mnie na nogi i pobudza do działania. Potem kawa, śniadanko, do plecaka prowiant na cały dzień wędrówki i ruszamy do granic parku. Główny nasz dzisiejszy cel to szczyt Vinjenronden 2044 m n.p.m leżący w najstarszym norweskim parku narodowym Rondane. Już w czasie jazdy widzę z okien autobusu że będą to całkiem odmienne góry niż te w których do tej pory miałem okazję być. Inne kształty,roślinność, wielkie przestrzenie. Na parkingu przy wejściu do parku ostatni przegląd zawartości plecaka, mapka rejonu do ręki i ruszamy doliną wzdłuż rzeki Store Ula w kierunku chaty Rondvassbu leżącej na jeziorem Rondvatned. Ostatniego i jedynego cywilizowanego miejsca na trasie naszej dzisiejszej wędrówki.


niedziela, 18 sierpnia 2013

Norweskie wakacje cz. II Lillehammer

Nasz kucharz Tomasz przewidział śniadanie na godzinę 8.00, dlatego wstaję już godzinę wcześniej żeby zdążyć z poranną toaletą, na campingu są tylko dwa prysznice i robi się spora kolejka. Biorę szybki zimny prysznic i ustawiam się z menażką do kolejki po śniadanie. Posiłek był obfity i smaczny, dobry kucharz się nam trafił . Teraz jeszcze tylko zwinąć namiot i można ruszać poznawać atrakcje okolic Lillehammer.

nasza kuchnia polowa
Zaczynamy od dzielnicy Maihaugen gdzie znajduje się skansen z około 140 historycznymi drewnianymi obiektami oraz muzeum poczty.

sobota, 17 sierpnia 2013

Norweskie wakacje cz I

W tym roku padło całkiem przez przypadek na Norwegię. Inne większe plany się posypały z różnych powodów, a gdzieś trzeba było pojechać i trochę pochodzić dla odmiany po innych górkach. Już wiem że był to bardzo dobry wybór i że warto było pod każdym względem. Podróż do Norwegii nie należy jednak niestety do lekkich, jest to jednak spory kawałek drogi do przebycia. Można oczywiście samolotem a potem na miejscu komunikacją publiczną, wtedy jest szybko i wygodnie, ale drogo. Ja wybrałem wariant skorzystania z usług agencji organizującej aktywny wypoczynek, odpadła mi z głowy cała logistyka przedsięwzięcia. Ominę cała podróż autokarem przez Czechy i Niemcy bo nic specjalnego się nie działo. Na półwysep skandynawski dostałem się promem z niemieckiego portu w Rostoku. Nocna 8 godzinna podróż do szwedzkiego Trallerborgu minęła szybko, spakowałem się w śpiwór i całą trasę przespałem na pokładzie.

Rostok

środa, 10 lipca 2013

Krywań 2494 m n.pm

Hej Krywaniu...tak się zaczyna większość ludowych pieśni i opowieści o tej górującej nad Liptowem narodowej górze naszych południowych sąsiadów Słowaków. O tym szczycie już tyle napisano że ja nic nowego nie wymyślę. Dlatego przejdę od razu do relacji z naszego zmagania się z tym kultowym miejscem w słowackich tatrach. O dziwo mimo krótkiego snu i trochę intensywnej nocy, bardzo sprawnie nam poszło poranne wstawanie. Szybkie i syte śniadanie smakowało wyśmienicie na świeżym powietrzu. Potem kawa, mycie ząbków i zwijamy nasz majdan do auta. Opuszczamy camping w Raczkowej Dolinie i ruszamy w kierunku Trzech Źródełek, skąd startujemy na szlak w kierunku Krywania.

wtorek, 9 lipca 2013

Bystra Ławka

W tegorocznych planach wakacyjnych nie mogło oczywiście zabraknąć wyjazdu w Tatry. No ale wiadomo okres letni w Tatrach to tłumy przypadkowych turystów, a ja chciałem  powędrować w miarę spokojnymi i pustymi szlakami. Wymagania spore, ale nie niemożliwe do realizacji. Wystarczy tylko przekroczyć naszą południową granicę i można do woli przebierać w pustych tatrzańskich szlakach. To teraz pozostało mi tylko skompletować ekipę chętną do realizacji tego pomysłu. Wysłałem w  sieciowy świat kilka wiadomości z propozycją weekendowego wyjazdu w słowackie Tatry i czekałem na odzew. Dość szybko udało się skompletować czteroosobową ekipę na ten dwudniowy wyskok w góry naszych południowych sąsiadów.  Ekipa sprawdzona we wcześniejszych wyjazdach, więc nie było zbyt wielkich problemów z ustaleniem szczegółów naszego wyjazdu. Bazę wypadową założyliśmy na campingu w Raczkowej Dolinie. Wybór tego miejsca okazał się strzałem w dziesiątkę, camping pięknie położony w lesie nad rzeczką u podnóża Tatr Zachodnich i blisko szlaków. My jednak nie mieliśmy w planach zdobywania szczytów Tatr Zachodnich i po rozbiciu namiotu, szybkim śniadaniu i spakowaniu niezbędnego ekwipunku ruszyliśmy autem w kierunku Szczyrbskiego Jeziora .


sobota, 15 czerwca 2013

Wielki Chocz

Ta góra prześladowała mnie już od kilku lat. Pierwsze się o niej naczytałem i naoglądałem na fotkach moich znajomych, którzy mieli okazję na niej już być. Na żywo pierwszy raz zobaczyłem ją podczas pobytu w Niżnych Tatrach, potem widok z Babiej Góry i z Małej Fatry. No i w końcu się udało. W tym roku na początku lata skompletowałem ekipę i ruszyłem zdobywać Wielki Chocz 1611 m n.p.m.